» Blog » Badanie graczy RPG
30-10-2009 20:05

Badanie graczy RPG

W działach: rpg, psychologia, blablanie, ptbg | Odsłony: 71

Reakcja na teksty zawarte w "Homo Ludens" była gwałtowna, niemal tak gwałtowna, jak gdyby podświadome mechanizmy obronne faktycznie działały. Dyskusja po pewnym czasie przeszła bowiem od "wiem, co robię i dlaczego", przez kwestionowanie metod i teorii, do - w finale - stwierdzenia, że psychologia nie jest nauką a badacze nie wiedzą, o czym piszą. Mam wrażenie, że gdzieś już to czytałam. Wiele, wiele razy...

Zacznijmy od prostego stwierdzenia - psychologia jest nauką. Opiera się na paradygmacie naukowym, metody badawcze stosowane w psychologii to metody naukowe. I jak każda nauka - rozwija się, unowocześnia, stawia hipotezy i je obala. Psychoanaliza na przykład przeszła już długą drogę od tekstów Freuda i Junga, a osoby które w swoich pracach odwołują się do teorii upichconych przez w.w. panów, są zobowiązane zaktualizować swoją wiedzę.

Inaczej jednak niż w np. biologii, w psychologii nie można przekroić psychiki człowieka i zobaczyć, co się tam dzieje. Dlatego wykorzystuje się różne teorie do wytłumaczenia poszczególnych zjawisk tam zachodzących - są one oczywiście bardziej lub mniej trafne i można z nimi polemizować, o ile jednak posiadają wartość prognostyczną (to znaczy ludzie zachowują się zgodnie z tym, jak przewiduje dana teoria), mają wartość. Zaskoczę Was - nie tylko psychologia boryka się z problemem teorii posiadających zwolenników i przeciwników, każda nauka działa na podstawie takiego schematu. Różnica jest taka, że psychologia dawno już porzuciła marzenia o wyjaśnieniu całości działania ludzkiej psychiki na podstawie JEDNEJ teorii. Oznacza to tylko tyle, że wciąż nie posiada ona doskonałych narzędzi, posiada jednak coraz lepsze.

Biologia zakłada, że wszystko co robimy jest skutkiem procesów dziejących się w mózgu. Psychologia nie zaprzecza. Pytanie tylko - czy na podstawie tej wiedzy jesteś w stanie rozwiązać problem pani Anny, która ma problem z komunikacją? Psychiatrzy zajmują się człowiekiem od strony biologicznej, czasami będąc przy tym równie bezradni co psychologowie - bowiem biologia wciąż nie ma doskonałych narzędzi i nie do końca wie, jak funkcjonuje ten mózg. Dlatego uważam, że stwierdzenie "problem zaczyna się w mózgu" jest bezużyteczne, póki nie będziemy wiedzieć "jak" i "jak to zmienić". Wtedy psychologia odejdzie sobie grzecznie do lamusa, razem ze swoimi teoriami.

Dlaczego o tym piszę? Ponieważ gram i jestem badaczką, o ile można tak powiedzieć o kimś, kto jak dotąd biernie obserwował. Uparłam się na napisanie o graczach RPG i brnę przez materiały wokół tematu, czytam wypowiedzi graczy i zastanawiam się, co będzie najbardziej przydatne. Wnioski z powyższej dyskusji są następujące - nic. Po pierwsze dlatego, że gracze RPG wydają się nie być żadną specyficzną grupą. RPG to wiązka zainteresowań i gier, które często nie mają ze sobą nic wspólnego. Widać to wyraźnie po najbardziej zagorzałych dyskusjach wokół tematu - RPG są: zabawą, teatrem, projektem, grą (w sensie rozgrywki skoncentrowanej wokół wygranych i przegranych), tworzeniem opowieści, symulacją taktyczną i wieloma innymi rzeczami, których nie da się arbitralnie wyróżnić. Gracze o skrajnych stanowiskach nie będą mieli ze sobą nic wspólnego prócz podręcznika, tak samo jak ich rozgrywki. Wniosek - gracze sami nie wiedzą, czym jest RPG. To znaczy wiedzą, ale każdy co innego. Przy tym wszelkie uogólnienia nie mają sensu.

Czy takie badania będą czymkolwiek więcej, niż tylko rozrywką intelektualną dla badacza? Uważam że nie, jeśli weźmie się pod uwagę jedną sferę - sferę tzw. higieny psychicznej. RPGową puszkę Pandory, inaczej rzecz ujmując. Jeśli gracze nie są zainteresowani czytaniem wyjaśnień, które nie odwołują się bezpośrednio do ich intuicji (wiem, dlaczego to robię i po co), może będą zainteresowani czytaniem o tym, czego robić nie powinni? Oczywiście będzie się to wiązało z kolejnymi niezgodami i zarzutami dotyczącymi ukazywania RPG w złym świetle, jednak może znajdzie się ktoś, kto przeczyta tekst i się zreflektuje? Bardziej prawdopodobne, że zabrnie to w ślepą uliczkę, bowiem osoba o ugruntowanych poglądach i sposobie postępowania będzie radykalnie odrzucać tezy zawarte w tekście. "Cokolwiek MG zrobi z postacią gracza, będzie to tylko postać." "Postępuję właściwie." "Nie znacie się." Możliwe jednak, że taki tekst trafił by do graczy świeżych, nowych, szukających jeszcze odpowiedzi, nie posiadających własnych, ugruntowanych teorii na dany temat.

Piszę o higienie psychicznej, bo często gdy zdarza mi się spotkać z graczami, którzy dotąd działali w innej grupie, gdzie kontrakt społeczny wyglądał zupełnie odmiennie od tego, do jakiego jestem przyzwyczajona i niejednokrotnie wydawało mi się, że grupa akceptowała patologie. Z jednej strony osoby, które twierdzą że z postacią można zrobić wszystko, z drugiej - najzwyklejsza interakcja jest problemem, ponieważ gracz nie rozróżnia "ja" od "postać". W związku z tym przewodnik byłby przydatny, o ile nie wczytaliby się w niego starzy wyjadacze. Szkoda, że z punktu widzenia naukowca taki przewodnik to pisanie o tym, że należy myć ręce przed jedzeniem.

Czy jest sens analizować graczy RPG? To fantastyczne hobby, ale szanse na przydatność pracy skupionej na tym temacie są znikome. Przydatność taką mierzy się bowiem prawdopodobieństwem zmian myślenia pod wpływem pracy, o zmiany zaś trudno, jeśli zainteresowani wiedzą lepiej i nie dopuszczą do świadomości informacji, że może być inaczej.

P.S. Dwa pytania ode mnie do dyskutantów:
1. Po co czytacie teksty naukowe oparte o teorię, która Waszym zdaniem sama w sobie jest idiotyczna?
2. "Kiedy tworzyłeś wojownika, chciałeś kontaktować się z animusem". Jak to rozumiecie? Osobiście mam inne doświadczenia zarówno od Waszych, jak i autorki eseju, ale nie odrzucam stwierdzenia dlatego, że go nie rozumiem. A mówienie o świadomym wyborze archetypu z powodu świadomej potrzeby w kontekście teorii nieświadomości wydaje mi się, delikatnie rzecz ujmując, nadużyciem. Pamiętajcie, że autorka operuje pojęciami teorii, nie bezpośrednimi stwierdzeniami.

Komentarze


27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+4
Bardzo mądry wpis.

Bezsensowne i erystyczne objeżdżanie go zaczynamy za: 3, 2, 1...
30-10-2009 20:39
Malaggar
   
Ocena:
+4
Houston, mamy opóźnienie w objeżdzaniu. Postaramy się zaraz rozwiązać ten problem.

PS. Dobry, rozsądny wpis.

PPS. "1. Po co czytacie teksty naukowe oparte o teorię, która Waszym zdaniem sama w sobie jest idiotyczna?" Może niektórzy czytają z ciekawości?
30-10-2009 20:42
lucek
   
Ocena:
+4
psychologia jest nauką

http://xkcd.com/435/


l.
30-10-2009 23:11
kitsune
   
Ocena:
-2
Ćmo! Opanuj się! Przecież błądzisz! ;)

A tak w ogóle, dziękuję za wpis. Ja chyba za dużo emocji wkładałem w swoje wypowiedzi.

Pozdrawiam
31-10-2009 00:06
Ćma
   
Ocena:
-3
@lucek
Zawsze wiedziałam, że socjologia to nie nauka ;)
31-10-2009 01:26
Beamhit
   
Ocena:
+6
"Reakcja na teksty zawarte w "Homo Ludens" była gwałtowna, niemal tak gwałtowna, jak gdyby podświadome mechanizmy obronne faktycznie działały."

Nie, nie była gwałtowna. Feniks po prostu napisał, że artykuł jest kiepski. Gwałtowna to była reakcja dopiero na tą wypowiedź.

"1. Po co czytacie teksty naukowe oparte o teorię, która Waszym zdaniem sama w sobie jest idiotyczna?"

Ja przeczytałem z ciekawości. I nie pisałem nic, że coś jest tu idiotycznego. Po prostu moje spostrzeżenia są inne niż autorek. A dlaczego inne? Na to odpowiedziałaś sobie sama - gracze RPG nie są jednolitą specyficzną grupą.

"2. "Kiedy tworzyłeś wojownika, chciałeś kontaktować się z animusem". Jak to rozumiecie? Osobiście mam inne doświadczenia zarówno od Waszych, jak i autorki eseju, ale nie odrzucam stwierdzenia dlatego, że go nie rozumiem. A mówienie o świadomym wyborze archetypu z powodu świadomej potrzeby w kontekście teorii nieświadomości wydaje mi się, delikatnie rzecz ujmując, nadużyciem. Pamiętajcie, że autorka operuje pojęciami teorii, nie bezpośrednimi stwierdzeniami."

Ja jestem facetem, więc mogę chyba tworzyć postać co najwyżej poprzez chęć kontaktu z animą.
31-10-2009 01:32
Neverwhere
   
Ocena:
+1
@Ćma

W takim razie mało wiesz ;)

A teraz na poważnie:

1. Po co czytacie teksty naukowe oparte o teorię, która Waszym zdaniem sama w sobie jest idiotyczna?

Kiedyś w jakimś tekście Freuda natknęłam się na fragment w którym kobiety były postawione, niemal na równi z krowami. Głupie? Pewnie, ale za to jak ciekawy był wywód który do tego doprowadził ;)

Co do artykułu, ogólnie był nawet "ciekawski", ale nie na tyle by wszczynać na jego temat jakieś dłuższe dyskusje. Swoją drogą sama reakcja graczy była bardziej interesująca niż cały artykuł (od razu zaznaczam, że to moje zdanie, ktoś inny mógł go uznać za pasjonujący).

Takie małe ogłoszenie przy okazji: zna ktoś jakąś pozycję o używaniu dramy w psychoanalizie?
Zetknęłam się z tym jakiś czas temu i jestem spragniona lektury.
01-11-2009 22:32

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.